Szukaj Pokaż menu

Łabędź terrorysta nie daje spokoju turystom

52 929  
139   29  
Kiedyś na rzece Camrbidge żył sobie łabędź Mr. Asbo, który słynął z terroryzowania turystów i spacerowiczów. Mając dość jego tyranii władze w 2012 roku przeniosły go o 100 km, aby ludzie mogli w spokoju cieszyć się słońcem. Niestety ostatnio pojawił się godny naśladowca - Asbaby.

#1.

Wielopak Weekendowy DCXXI

65 998  
205   20  
W dzisiejszym odcinku zagoszczą u nas między innymi feministki, złote rybki, farmaceutki, Rosjanie i Pakistańczycy. Będzie się działo...

Nalałem do wanny gorącej wody i dolałem mojego ulubionego płynu do kąpieli. Wrzuciłem moje plastikowe kaczuszki. Rozebrałem się do naga i już miałem wskakiwać do kąpieli, kiedy przypomniałem sobie, że jestem w pracy i przyszedłem tu naprawić prysznic...

by Misiek666


* * * * *

Życie na Cmentarzu Północnym w Manili - Filipiny oczami bojowniczki JM

54 387  
199   10  
Stickyrice pisze: Manila to miejsce, którego nikt nie odwiedza dla przyjemności i ja nie jestem wyjątkiem. Lot na wyprawę do Birmy, Tajlandii i Kambodży startował właśnie ze stolicy Filipin i był jedynym powodem, dla którego tam trafiłam. Próbując znaleźć najtańszą opcje przelotu miałam wątpliwą przyjemność spędzić tam jeden nadprogramowy dzień.

Lista atrakcji turystycznych nie zrobiła na mnie wrażenia i nie wzbudziła mojego zainteresowania, dlatego razem z zaprzyjaźnionym wolontariuszem wybraliśmy się na cmentarz. Może wydawać się to dziwnym pomysłem na spacer, jednak legendy o tym co można zobaczyć na manilskich cmentarzach słyszałam już wcześniej. W zamierzchłych czasach, kiedy przygotowywałam się do wyjazdu na Filipiny kupiłam "Eli, Eli", jedyną polską książkę o tym kraju, jaką znalazłam i opowiadała ona właśnie o tych cmentarzach. Pełna była brutalnych i mrocznych historii oraz nieco obrzydliwych zdjęć biedy.

Zanim zacznę opowiadać o Cmentarzu Północnym w Manili, poruszę temat tego co dzieję się na zewnątrz cmentarza, aby uzasadnić moje podejście.
 
Manila, miasto, które nigdy nie śpi, nigdy nie cichnie i nigdy się nie myje. Nie trzeba zaglądać w zaułki, nie potrzeba sekretnych wskazówek ani lokalnego przewodnika, żeby zobaczyć sceny, które utkwią w umyśle na długie lata. Slumsy i kartonowe mieszkanka wylewające się na skrajne pasy szerokich ulic. Ludzie wymieszani z zaświerzbionymi psami, kotami umierającymi z głodu i żebrzącymi, półnagimi dziećmi. Wszystko to tonące w spalinach, smrodzie ścieków i zapachu ulicznego jedzenia.

Scena, którą ja zapamiętam do końca życia, to ta którą zobaczyłam nieopodal wejść do jednej z centralnych stacji metra. Czteropasmowa, zakorkowana ulica z filarami estakady naziemnego metra po środku. Wszystko się lepi od brudu i potu, a głowa pulsuje nieustannym trąbieniem jeepneyów. Pomiędzy opasłymi, brązowymi kolumnami jest rozłożony kawałek kartonu, a na nim kobieta w brudnym, podartym ubraniu śpi tuląc do siebie dziecko. Są takie poziomy upodlenia człowieka, że zwykłe ludzkie odruchy nie pozwalają zrobić temu zdjęcia.


 
Jadę naziemnym metrem i oglądam z bezpiecznego, klimatyzowanego wnętrza mijane po drodze slumsy i centra handlowe i nagle zaskoczona zauważam drzewa. Drzewa to nie jest częsty widok w tym mieście, a już z całą pewnością taka ilość kwitnących magnolii nie jest normą. Najpierw myślę, że to luksusowe, zamknięte osiedle, potem przychodzi mi do głowy klasztor, a na końcu zdaję sobie sprawę z tego, że taką ilość krzyży widuje się tylko na cmentarzach. To co widzę z okna jest chińskim cmentarzem.

Przechadzając się szerokimi alejami niezamieszkanej części doceniam ciszę i spokój tego miejsca.


Niemal świeże powietrze i chłodny cień dają niesamowitą ulgę po chaosie przeludnionego miasta. Nagrobki można by śmiało nazwać małymi, pośmiertnymi domkami.


Są murowane, mają okna, ławeczki a czasem nawet schody prowadzące na pięterko.




Nic dziwnego, że na podobnym, katolickim cmentarzu postanowili zamieszkać Filipińczycy. Murowane grobowce dają znacznie lepszą ochronę przed słońcem i tajfunami niż budy z blachy falistej. Nie do przecenienia jest też zamykana krata.






Jak na każdym porządnym, ogrodzonym osiedlu, tak i tutaj są udogodnienia, z których mogą korzystać wszyscy mieszkańcy.


Boisko do koszykówki


Bilard


Karaoke


Plac zabaw dla dzieci w przedszkolnych kolorach


Można tutaj nawet usłyszeć znajomą melodię z dzieciństwa, która wywołuje automatyczną chęć na zjedzenie czegoś zimnego i słodkiego.




Pan lodziarz na tle mauzoleum w kształcie statku

To co jednak robi największe wrażenie to wszechobecne dzieci pałętające się pomiędzy nagrobkami, prowokujące do niemal poetyckich przemyśleń na temat życia i śmierci.


Pewnie zastanawiacie się, jak to możliwe, że z natury przesądni Filipińczycy nie bali się osiedlić na cmentarzu. Owszem, mają cały panteon straszydeł, ale duchów swoich przodków się nie boją. W Święto Wszystkich Zmarłych odwiedzają groby, jedzą na cmentarzu, a czasem zostają na noc, żeby nie wracać do odległych domów. Mieszkańcy cmentarza dbają o nagrobki pod nieobecność krewnych, więc duchy nie mają powodu, żeby ich straszyć.

Poza tym całkiem realne zagrożenia ze strony żywych ludzi wywołują znacznie większy niepokój. To, co najbardziej zaskoczyło mnie w tym miejscu, to normalność, którą tworzą wózek lodziarza, bilard czy rozbrzmiewające karaoke. Dzięki pozorom normalności można przetrwać wszędzie i każde warunki znieść.

<<< W poprzednim odcinku

199
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu Wielopak Weekendowy DCXXI
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu Kiedy wychodzisz za mąż po 30. – Demotywatory
Przejdź do artykułu James May też kiedyś wyleciał z pracy - mniej znana historia jego trollowania
Przejdź do artykułu 8 koszmarnych przeczuć, które niestety się sprawdziły
Przejdź do artykułu Dziesięć ciekawostek o USA opisuje bojowniczka JM
Przejdź do artykułu Historia milionerki, która nie opuszczała pokoju hotelowego
Przejdź do artykułu Korea Północna jakiej rząd nie chce publicznie pokazywać
Przejdź do artykułu Oczekiwania kontra rzeczywistość VIII - największa profanacja pizzy
Przejdź do artykułu Genialny i prosty zarazem wynalazek, który ma pomóc dzieciom z najbiedniejszych rodzin
Przejdź do artykułu 7 rzeczy, w których Korea Północna jest naprawdę dobra

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą