Przyszły właściciel po raz pierwszy spotkał Lunę w ciemnym zaułku obok sklepu swojego przyjaciela. Było tam mnóstwo kotów, ale ona wyglądała najbiedniej...
Miała może zaledwie dwa miesiące. Była przeraźliwie chuda. Sama skóra i kości.
Mężczyzna postanowił, że kupi kotce trochę karmy. Kosztowało go to zaledwie 2 dolary.
Wdzięczność kotka - bezcenna. Na to nie był przygotowany...
Nieprawdopodobnie ujmujące były jej różnokolorowe źrenice. Potrafiła unieść głowę i dumnie spojrzeć już po pierwszej porcji karmy.
Jedzenie poskutkowało i kotka wyraźnie nabrała ochoty do życia. Przez dobrą godzinę "zalecała" się do mężczyzny, aż ten postanowił, że zabierze ją ze sobą do domu.
W domu przez pierwsze dni głównie jadła... jadła... jadła... i jadła.
Błyskawicznie opanowała sztukę korzystania z kuwety.
Uwielbia wspinaczkę naramienną.
Co dziwne, nie ma nic przeciwko kąpielom. Musiała przejść kilka, żeby pozbyć się wszystkich pcheł, które podłapała na ulicy.
Ani jednej łzy. Miła, relaksująca, ciepła kąpiel w przyjaznej atmosferze.
Jej ulubionym miejscem są kolana mężczyzny. Luna to prawdziwy pieszczoch.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą