Chyba każdy Polak zna nazwę i sylwetkę czołgu T-34, który (przynajmniej według "Czterech pancernych i psa") sam wygrał wojnę, chociaż Smoleń twierdził, że potrzebowałby takich dwóch. Kto by nie chciał mieć takiego wozu przed domem? O to dość trudno, ale okazuje się, że łatwiej mieć go w domu... przynajmniej częściowo.
Właśnie temu czołgowi zostało poświęcone otwarte 12 stycznia muzeum w Sankt Petersburgu, które powstało w prywatnym mieszkaniu.
Właściciel, Aleksander Rużawina, będący oczywiście wielkim fanem T-34, zebrał u siebie elementy wyposażenia pojazdu, fragmenty pancerza, włazy, zdezaktywowaną amunicję, zdjęcia i wiele innych.
O ile w zwykłych muzeach można dowolnie oglądać czołg w całości, to to kameralne muzeum daje niepowtarzalną okazję zapoznania się z detalami konstrukcji pojazdu.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą