Tym razem to nie scenariusz filmowy, tylko prawdziwa historia. W samolocie rejsowym australijskich linii Qantas, lecącym z Cairns do Papui Nowej Gwinei, pojawił się niechciany gość. Co ciekawe pasażer na gapę nie leciał w kabinie.
20 minut po starcie jedna z pasażerek zwróciła uwagę załodze kabinowej, że na skrzydle samolotu znajduje się wąż. Okazało się, że w zakamarkach schował się duży pyton.
Pasażerowie i załoga przez cały lot obserwowali daremną walkę gada z pędem powietrza. Wąż starał się znaleźć bezpieczną kryjówkę, ale co chwilę wiatr go z niej wyciągał, uderzając nim o obudowę silnika, na której pojawiły się ślady krwi.
Ostatecznie pyton utrzymał się aż do samego lądowania, niestety, na ziemi wyzionął ducha i został usunięty przez obsługę naziemną.
Ekspert określił, że był to pyton ametystowy (
Morelia amethistina).
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą