nikt nic nie pisze?
Całkiem fajny film - wizja świata mi się podobała, ale film nie jest bez wad. Największa z nich to główny bohater (a może bardziej aktor). Drażnił. Aktor grał drewnianie , kwestie do powiedzenia miał drętwe. Ale w sumie najlepszy tekst był i tak jego.

I trochę wtórności:
- znowu smerfy, wyglądaly jak w "Avatarze"
- znowu niebieska artystka ginie, jak w "5 elemencie"

ogólnie całkiem fajny film, ale z filmów Bessona - "5 element" jest lepszy, mniej cukierkowy, mniej komiksowy.

Ot, klimatem (i wizualnie) to takie trochę gorsze "strażnicy galaktyki". Ale całkiem przyjemnie się ogladało.

Filmu nie widziałem, ale widok Cary Delevingne robi mi niedobrze, więc pewnie i tak bym się nie bawił zbyt dobrze.

:ethordin Początkowo gra sukowatą zołzę, czyli kogoś na kogo wygląda.

:fuleren Te brwi i ten look zbyt wymuskanego chłopca... Tak bardzo

Ale te trzy typki od informacji były cudne .


SPOILER lekki

Szkoda, że ten zły był taki jednoznaczny, bo aż by się prosiło, chociażby po tekście tego króla kosmitów "To pan jest swoim największym wrogiem", żeby zaczął mieć jakieś wąty odnośnie do swojego postępowania...

trailer to odlot, szczerze czekałam na ten film jakiś rok i w międzyczasie przeczytałam komiks (seria z Valerianem ma więcej tytułów). Film powinni skomentować czytelnicy pozostałych części.

Mi czegoś brakowało, nawet trudno mi powiedzieć czego. Taki średni średniak, gorszy od GoG 1, ale lepszy niż GoG 2

Idziemy właśnie do kina. Mam nadzieję, że seans będzie, bo na podglądzie sali, wszystkie miejsca puste.

Kapitalna przygodówka Jestem zachwycona
Świetne 3D [czasem to tego 3D wcale a wcale nie widać, a tu było naprawdę dobrze], trzymająca się kupy fabuła, wciągający, przepięknie wykreowane rasy, kosmos, planety - nie nudziłam się ani trochę! Aktorzy mi podpasowali - w sumie fajnie, że byli tacy lekko nieholiłódzcy Niesamowicie podobał mi się też sam początek filmu

Film nie jest oczywiście jakimś arcydziełem sztuki filmowej, ale jest bardzo fajną, lekką przygodówką w kosmosie (taką może bardziej dla dorastającej młodzieży, czyli w sumie dla mnie ) i właściwie nie ma się do czego przyczepić. No dobra, jeśli już musiałbym coś znaleźć, to scena tańca Rajany kompletnie nic nie wnosi, ale przynajmniej ładnie wygląda i nie jest za długa, a [UWAGA, SPOJLER! zaznacz, żeby przeczytać] jej śmierć też była taka z dupy. [KONIEC SPOJLERA]
Fabuła raczej przewidywalna, ale spójna. Od razu wiadomo, kto będzie tym złym itp. ale jakoś specjalnie to nie przeszkadza.
Para głównych aktorów, wbrew moim oczekiwaniom, wypadła naprawdę dobrze i oboje - moim zdaniem - pasują do granych postaci.
Kosmici, "scenografia", statki kosmiczne, wszystko bardzo dobrze wygląda, do tego 3D jest naprawdę trójwymiarowe i efektowne (może jeszcze nie jest to poziom Dr. Strange'a, ale niewiele brakuje; większość ostatnich produkcji zza wielkiej wody w tym aspekcie wypada zdecydowanie gorzej). Na "Valeriana" wybraliśmy się do IMAXa, więc nie wiem jak to wszystko wygląda w "zwykłym" 3D (zapewne niestety gorzej); myślę, że warto dołożyć te kilka złotych, jeśli macie IMAXa gdzieś blisko, bo strona wizualna naprawdę "robi robotę". Sceny akcji (zarówno walka wręcz i strzelaniny jak i walka w kosmosie) ogląda się przyjemnie i wszystko ładnie widać (znaczy się kamera nie lata jak pojebana i sceny są zwyczajnie czytelne, a dzięki temu nie męczą).
Film trwa ponad dwie godziny i przez ten czas ani się nie dłuży, ani nie nudzi.
Ogólnie: bez kozery powiem 8,5/10.

A, no i jeszcze jedno, jak już Zosia wyżej wspomniała - rewelacyjna i bardzo pozytywna początkowa scena, pokazująca rozwój "Miasta Tysiąca Planet": od archiwalnych nagrań z programu Sojuz-Apollo, do spotkania ludzi z kosmitami, a całość w rytm "Space Oddity" Davida Bowie (obraz idealnie zgrany z piosenką). Wiecie, taka wizja tego, że niby jednak możemy się dogadać nie tylko z innymi istotami rozumnymi, ale nawet sami ze sobą

Zapomniałam jeszcze dopisać, że jedyne co mi odrobinę przeszkadzało, to jak zawsze w filmach akcji - trochę zbyt dużo miłości jak na ten gatunek filmowy. Ale przynajmniej nie było nudnych rozkmin kto kogo kocha i kto z kim chce być.

Zgadzam się z :gen_italia i :miss_cappuccino, bardzo fajna rozrywka. I nawet humor nie był tak czerstwy, jak to bywa ostatnio w większości blockbusterów. Sceny u Boulan Bathor i kulminacja w postaci dania z cytryną przednie

Szkoda, że film okazał się klapą w box office i kontynuacji raczej się nie doczekamy.