Je*bana fruwająca, bzycząca, gryząca zaraza.
Plaga jakaś, koniec świata, czy co za cholera?

Pełno tego, gryzie przez grube warstwy ubrań, jest WSZĘDZIE! Wychodząc z pracy człowiek nie przypuszcza, że w drodze do domu zaatakuje go to dziadostwo i nie myśli o tym, żeby się psiknąć środkiem odstraszającym. Ale nie. Na przystanku mnie jeden dziabnął w kolano. Teraz mam w sumie trzy kolana. A przynajmniej tak wyglądam.

Chyba się okazuje, że na starość dostałam alergii na komary

beton ?

Nie komary tylko komarzyce, a jak dobrze wiesz - baby to uje

:tytezterefere
To już wiesz na co narzekałam ostatnio? Ślady po ukąszeniach bolały, swędziały, puchły (chociaż to ostatnie może od drapania ). Tylko Fenistil żel przynosił trochę ulgi.

Pomaga wstrzymanie oddechu.

Po codziennym kursie z i do pracy mam ich tyle na sobie martwych, że możesz się do mnie zwracać per "bohaterze"
Tak na serio, na owiewkach, szybce, kasku, kurtce itp. jest ich pełno i strzepuję te truchła, a jak się pójdę napić piwa w plener to ciągle nadlatują... jak chińczyki jakieś

Akurat na fb znalazłem w tej chwili:

Łykam wapno, allegrę i smaruję miejsca ukąszeń hydrokortyzonem (i staram się nie drapać), a jak idę gdzieś w plener, to się psikam repelem i mam spokój. Ale przecież nie będę codziennie przed pracą i po pracy się psikać, no bez przesady

Niech giną

Uratować nas może tylko chemitrails.

Cuchnięcie witaminą B i alkoholem jeszcze działa, czy to już nieaktualne?

po sobotnim ognisku nad jeziorem jestem bardziej pozarta, niz po dwoch tygodniach w dzungli kurwy potrafily mnie pogryzc nawet przez dzinsy i gruba bluze, nawet mugga 50% i hektolitry alko nie pomogly Zeby bylo smieszniej, to mnie nigdy wczesniej jakos specjalnie nie gryzly

Jeszcze mnie w tym roku nic nie pogryzło ale niestety moje szczęście się skończy, bo jadę na weekend w rodzinne strony a tam ponoć jest armagedon...

Są wyjątkowo dobre warunki: mokro i ciepło.
U mnie we wsi plaga - pierwszy raz od 3 lat założyłem w oknach zrobione 5 lat temu moskitiery.

Zabawna historię miał kumpel:
Ponieważ w ramach pracy często szlaja się po "zakomarzonych" (czy "zameszczonych") miejscach wpadł parę lat temu na "genialny" pomysł: przed sezonem zaczął codziennie zjadać mniej więcej 5 ząbków czosnku, żeby przesiąkąć jego zapachem i przez to stać się dla owadów nieatrakcyjnym.
Po tygodniu, za przeproszeniem, waliło od niego czosnkiem - wspólna jazda samochodem była już dyskomfortem. Jak się więc łatwo domyślic, zamiastn komarów odstraszał żonę, ktora po ok 2 tygodniach zarządała przerwania tego eksperymentu.