< > wszystkie blogi

Deisen na planecie Urlo

Potrzeba uzewnętrznienia

Potrzeba uzwenęrznienia.

1 sierpnia 2014


Dziś pierwszego dnia sierpnia postanowiłem napisać, krótki tekst o tym co myślę i czuję, gdy orientuje się, że jest to dzień, w którym wspominamy tragiczne wydarzenia z 1944 roku.

Napiszę ten tekst z perspektywy mieszkańca „Starszej Polski”- tak o Wielkopolsce mówiono na kresach wschodnich, tak między innymi mówiono w pięknych polskich miastach-Lwowie, Grodnie oraz Wilnie.

Jestem mieszkańcem zachodniej części Polski. Śląsk oraz Wielkopolska to nasza mała Ojczyzna, to nasz Hajmat, nasz Land, nasz fyrtel.Tutaj też czcimy wydarzenia tak bardzo ważne dla nas, dla naszych regionów. Ślązacy pamiętają o zwycięskim III Powstaniu Śląskim, Wielkopolanie zaś pamiętają o zwycięskim Powstaniu Wielkopolskim.Ślązacy pamiętają, że Wielkopolska wykazała się jako jedyna ogromną ofiarnością, by pomóc Ślązakom. Wielkopolanie natomiast doceniają pomoc jaką wykazali się liczni bohaterowie Śląska podczas Powstania Wielkopolskiego, na przykład Wojciech Korfanty.Zarówno Ślązacy pamiętają słowa Józefa Piłsudzkiego o ich regionie- To jest stara kolonia niemiecka i nic tam nie macie do szukania. Nic nie dam, żadnych posiłków. Ja mam w dupie wasz cały Śląsk".
Wielkopolanie pamiętają natomiast fakt, że Piłsudzki nie wsparł ich działań podczas Powstania Wielkopolskiego, chciał kosztem zrywu skompromitować Józefa Dowbor-Muśnickiego.

Kolejnym faktem historycznym, który w pewien sposób łączy te dwa regiony to zabór pruski. I to właśnie ten fakt wykształcił to co jest tak silne w Wielkopolsce- pozytywizm, który w Wielkopolsce jest najsilniejszy w kraju. Wielkopolanie wiedzieli ,że zbrojna walka przeciw przeciwnikowi, którzy stoi na wyższym poziomie cywilizacyjnym, który jest świetnie zorganizowany oraz posiada lepszą sytuację gospodarczą oraz militarną- jest samobójstwem. Dalekie nam jest myślenie w kategoriach: „ Ja z synowcem na czele i jakoś to będzie”

Wielkopolska ma własne porachunki z historią. Nie byliśmy główną areną walk powstańczych w XIX wieku (choć we wszystkich nasi dziadowie brali udział), ale za to solidarnie doświadczaliśmy skutków ich klęsk. Jednocześnie jednak klęski te dawały nam zawsze impuls do poszukiwania nowej, własnej drogi. Przecież dwie z nich: wojny napoleońskie i Powstanie Listopadowe, to początki ruchu organicznikowskiego w Wielkopolsce. To dwa kluczowe momenty, łączone z postaciami generała Chłapowskiego, Hipolita Cegielskiego lub doktora Karola Marcinkowskiego. Te postacie nauczyły Nas czym jest porządek, gospodarność. Nauczyliśmy się racjonalnie i na chłodno myśleć jak walczyć, by wygrać, zatem mimowolnie romantyzm w Wielkopolsce nie miał tak mocnego wpływu jak to było na wschodzie Rzeczpospolitej.

Dość historii, przejdę do meritum tego tekstu- do Powstania Warszawskiego. Nie chcę pisać tutaj o faktach historycznych, które nie zostawiają suchej nitki na dowództwie AK, nie chcę tutaj przytaczać słów takich historyków jak Piotr Zychowicz, Sławomir Cenckiewicz czy wreszcie profesora Pawła Wieczorkiewicza. Nie chcę cytować publicystów Rafała Ziemkiewicza, Pawła Jasienicy, Bogusława Wolniewicza lub Stanisława Cat-Mackiewicza.

Te osoby w sposób prosty opisały to, że dowództwo AK powinno zostać osądzone przed sądem wojskowym.
Stanisław Kiesielewski wprost oskarżał dowództwo AK o zniszczenie pięknej Warszawy, która dziś niestety jest tylko cieniem wspaniałego Paryżu Północy .
Nie chcę tutaj walczyć z argumentami „ Powstanie i tak, by wybuchło”, Co by było gdyby”,”Warszawa i tak została, by zmieciona z powierzchni ziemi, podczas walko Niemców z Sowietami”- Na te argumenty oraz wiele innych odpowiedzieli już historycy wymienieni przeze mnie powyżej.

Nie chce przeciwstawiać tutaj całkowicie odmiennych opinii samych AK-owców, którzy brali udział w Powstaniu na temat zasadności Powstania, nie tędy droga.

Sam nie wiem jakbym się zachował w tamtych okolicznościach.
Może starałbym uciec z całą rodziną i zachować życie, by móc walczyć w inny sposób z okupantem, a może znając mój temperament chwycił bym kamień i szarżował fortyfikację wroga.

Nie wiem, nie mam pojęcia jakbym zachował się, gdybym widział śmierć mych bliskich. Nie mam prawa potępiać młodych ludzi, którzy w przypływie nienawiści postanowili walczyć. Mam natomiast prawo krytykować AK, bo to właśnie oni pozwolili na to, by dzieci brały udział w walkach. To oni pozwolili, by większość oddziałów walczyło bez broni!

Przykro mi. Szarżowania okopów wroga, bez broni nie nazwę chwałą i bohaterstwem. Dzieci na placu boju, również nie tym, czy mógłbym nazwać chwałą, lub bohaterstwem. Nazwał bym to szaleństwem i samobójstwem. Pięknym samobójstwem, bo w imieniu czegoś wielkiego, czegoś pięknego- wolności. W tym miejscu idealnie pasuje fragment utworu Przemysława Gintrowskiego- Margrabia Wielopolski.

„Bój bez broni, katorga i knuty
Pan narodu, margrabio, nie zmienisz
Tu rozsądku rzadko się używa
A jedno, co naprawdę umiemy
To najpiękniej na świecie przegrywać. „

Zacytuję w tym miejscu Stanisława Kiesielewskiego :” Powstanie warszawskie () nie było aktem dojrzałej męskości: było aktem zniecierpliwienia, młodzieńczej niepowściągliwości. I dlatego przyniosło szkodę podstawowemu aksjomatowi patriotyzmu, jakim jest istnienie narodu ponad wszystko. Walka o honor kosztem 30% polskiego potencjału kulturalnego i gospodarczego () była poniekąd aktem psychicznego egoizmu, krótkowzroczności, nieopanowania i nieprzemyślenia.”

Przez wiele dekad władze PRL, starały się wymazać z kart historii wielkie zwycięstwa naszego państwa. Na próżno było szukać wzmianek o zwycięstwie pod Smoleńskiem o Hołdzie Szujskich o zajęciu Moskwy. Polityka PRL miała za zadanie wyplewić z nas poczucia dumy. Starano się ukazać nas samych jako kraju przegranych, kraju nieudaczników. O Powstaniu Warszawskim również nie można było nauczać, gdy fakt, iż „bratnia pomoc” stojąca na Pradze nie pomogła, była dla władz niewygodna.


Jestem Wielkopolaninem, nie jestem zwolennikiem martyrologii. Wolę celebrować nasze zwycięstwa i sukcesy. Nie znaczy to jednak, że nie pamiętam o porażkach. Było, by to głupstwem, gdybym zapomniał o nich! Wszakże to właśnie z porażek najwięcej można się nauczyć, by na przyszłość nie popełnić tych samych błędów

To jest zdanie moje, ale również i większości moich znajomych z Wielkopolski. Chciałbym jednak podkreślić fakt, iż co roku pamiętam o tamtych wydarzeniach. Będę pamiętać, iż przez Powstanie Warszawskie doprowadziło do anihilacji pięknych ludzi, elity narodu Polskiego, którzy mogli w przeszłości walczyć z okupantem sowieckim. Pamiętam też o tym, że w wyniku Powstania zniszczono moją stolicę, która niegdyś była zwana Paryżem Północy. Zawszę staram się oddać cześć powstańcom, którzy potrafili złożyć na ołtarzu Ojczyzny najwyższą ofiarę- własne życie. Zawszę dla nich będę mieć szacunek i dziękować im za ten czyn.

Celebrujmy zwycięstwa, wynośmy naukę z porażek. Pamiętajmy o Powstaniu Warszawskim ku przestrodze!
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi