< > wszystkie blogi

nightguest's head.

głowa do ścięcia - kto chętny?

kulos - może ktoś poczyta?

16 kwietnia 2012
   Witam wszystkich bojowników i przytulam do serca wszystkie bojowniczki, jak przystało na dżentlemana.
   Na wstępie chciałbym podkreślić iż jest to moja pierwsza próba wyrażania siebie w formie blogu. Może dlatego, że blog zawsze kojarzył mi się raczej z onet.blog?. Tak, wiem. Tu wychodzi mój brak ogłady w sieci internetowej. 
Ale nie o tym chciałem Wam dzisiaj napisać.
Więc tytułem wstępu zapraszam wszystkich lubiących czytać o kulosach.
 
   Jak domyślacie się po tytule chodzi o nogę. A mianowicie o prawą kończynę dolną, a jeszcze dokładniej o jej (mniej lub więcej) środkową część. Dla niezorientowanych w temacie będą to okolice stawu kolanowego.
    Stało się to w czwartek, ostatni czwartek (tj.12.04.12r). Uprawiałem pewną aktywność fizyczną, a konkretnie koszykówkę i los chciał, żebym przetrącił sobie ww. kolano. Ból w pierwszych sekundach i minutach odczuwałem niezwykle intensywnie, ale udało mi się przeżyć pierwsze chwile załamania. Ochłodziłem je elegancko, odpocząłem i postanowiłem wstać. Tu narodził się problem. Nie było to takie proste jak się wydawało na samym początku. 
   Udało się! Dzięki pomocy ludziom dobrej woli powstałem jak felix z puszki. 
Chwilę później postanowiłem pojechać do domu. Ale nim do niego dotarłem postanowiłem o własnych siłach, ledwo człapiąc, udać się do lekarza pierwszego kontaktu. żeby było zabawnie, podczas rejestracji w okienku zapomniałem o karcie 'cipowskiej', jak to zgrabnie określiła pani w okienku, i powiedziała, że bez niej niestety nie przyjmie mnie lekarz. Co zrobilibyście na moim miejscu? Ja poszedłem do domu, bo wiedziałem, że nic nie wskuram.
    Wróciłem z kartą i zalogowałem  się u doktóra. Ten oczywiście nie spojrzał na kolano, jak to lekarz pierwszego kontaktu, tylko wypisał skierowanie do poradni chirurgicznej. Tak swoją drogą, szkoda, że nie zapytał mnie czy nie skoczyłbym mu po bułki do piekarni. Odpowiedziałbym mu: 'jasne, na jednej nodze panu skoczę.'
     Tego samego dnia nie miałem już chęci widzieć żadnego białofartuchowego amanta i poszedłem do apteki po bandaż elastyczny i żel chłodzący.
     Następnego dnia wybrałem się do owej poradni. Tam oczywiście kolejka do rejestracji (w tym samym budynku mieściły się jeszcze ze 4 poradnie).              Wchodząc robię niemałe zamieszanie wśród pozornie chorych, gdzie 85% stanowią kobiety po 65 roku życia. Stanąłem w kolejce jak bocian podczas brodzenia w stawie, na jednej nodze, ale wszyscy twardo stoją i żaden nie raczy przepuścić. Myślę sobie 'a niech stoją, mam czas'. W końcu, po 15 minutach udało się dotrzeć do okienka (a były dwa i to nawet czynne). Oczywiście mowa powitalna: 'dzień dobry'  w odpowiedzi słyszę ' dzień dobry'. Pomyślałem sobie, że pójdzie gładko i szybko z ponowną rejestracją (bo jakbyście drodzy czytelnicy nie wiedzieli, to w naszych placówkach nfz wszędzie należy zarejestrować się, bez wyjątków). Na nadziei ta faza skończyła się. Podałem przez okienko skierowanie i kartę 'cipowską', po czym pani coś oderwała, coś wydrukowała i...nagle niespodziewanie do pokoju rejestracji wchodzi pewna kobieta. Niezbyt wysoka, o krępych kształtach, ubrana w czarne palto. Koloru torebki nie zapamiętałem. Pani wędrowniczka wyciągnęła jakieś papiery, które nie mogły czekać zwłoki, a ja mogłem i pani z okienka totalnie mnie olała na jakieś 10 minut. Wróciła. Odetchnąłem w ulgą i ludzie za mną też, co poczułem na plecach. W końcu uzyskałem rejestrację i mogłem udać się na korytarz w oczekiwaniu na doktóra.
    O dziwo czekałem krótko, bo zaledwie 15 minut. Wszedłem pewnym krokiem, z podniesionym czołem i wypiętą klatką do przodu. Powitałem mego zbawcę, tego który miał mi powiedzieć co mnie czeka w najbliższej przyszłości. Pokazałem mu moje uszkodzenie mechaniczne. I uwierzcie mi moi drodzy, okazało się że po oględzinach dotykowych, stwierdził, że to może być uraz skrętny. A bo po co komu prześwietlenia, przecież służba zdrowia w Polsce stoi na najwyższym światowym poziomie. To przecież ta grupa robotnicza reprezentuje nas godnie za granicami naszego kraju. Na sam koniec przepisał żel chłodzący (patrz kilka linijek wyżej) oraz altacet w tabletkach. Wyszedłem.
      Od piatku leze w lozku. Robię okłady i wkurw.iam się, że nie mogę normalnie chodzić. I robię wszystko by nie nudzić się. Czytam, gram, oglądam i nade wszystko jem.
     Dziś mija 4 dzień w łożu. Opuchlizna jest coraz mniej widoczna, ale sam uraz cały czas nie pozwala na swobodne zginanie oraz poruszanie się w otoczeniu.
     Za dzisiejszy wpis dziękuję i dziękuję za uwagę. Za błędy przepraszam.
Do następnego razu.

Pozdrawiam

nightguest      
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Autor
O blogu
Najnowsze posty
Najpopularniejsze posty

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi