Bardzo nietypowe znaleziska internautów XXV - Ile miałem wygranych zdrapek po tym, jak wydałem na nie 1000 dolarów?
fedotido
·
13 stycznia 2022
65 054
344
35
Kolejna porcja nietypowych znalezisk, na które natknęli się internauci i konieczne musieli się nimi podzielić.
Błahostki, które potrafią solidnie wkurzyć XIII
Reszka
·
13 stycznia 2022
39 785
235
83
Wszyscy mamy różny stopień odporności na stres. Kogoś denerwuje skrzypienie pisaka na papierze, ktoś inny może spokojnie słuchać, jak sąsiedzi przez trzy godziny z rzędu wiercą w ścianie lub bezstresowo patrzeć na skarpetki rozrzucone po całym pokoju. Internauci postanowili podzielić się tym, co ich konkretnie wkurza.
Kilka dodatkowych kilogramów tu, kilka tam – można zaakceptować. Można też podjąć walkę. I w tej ostatniej warto słuchać mądrych doradców, czyli… żadnego z wymienionych poniżej.
Teoria ta ma już sporo ponad sto lat, niemniej jednak wciąż bywa przytaczana – choć już na szczęście niekoniecznie w kontekście dietetycznym. Horace Fletcher, który za swoje pomysły zyskał osobliwy, choć i niezwykle trafny pseudonim, zalecał, aby każdy kęs posiłku żuć długo, powoli, dokładnie – na miazgę. Przed podniesieniem łyżki należałoby też wyrazić dozgonną wdzięczność za dary natury, inteligencji, cywilizacji, wyobraźni… I ponieważ o tym wszystkim Fletcher mówił z pełną powagą, został zapamiętany jako
Wielki Przeżuwacz.
O magazynie
Cosmopolitan słyszeli prawdopodobnie wszyscy – nawet ci, którzy nigdy nie mieli go w ręce. Pewne porady przeszły zresztą do historii, choć powinny raczej zostać jak najszybciej zapomniane. W 1962 r. redaktor naczelna
Cosmo, Helen Gurley Brown, instruowała jak szybko pozbyć się „sześciu funtów”. Zaleciła taki oto jadłospis: „na śniadanie jedno jajko przyrządzone w dowolny sposób, bez masła oraz kieliszek białego wina”. Na lunch to samo, tylko dwukrotnie większa porcja. Na późny obiad natomiast stek oraz… reszta butelki. Na pewno nie była to dieta nieprzyjemna. Zdrowa niestety również.
Bywają pomysły tak głupie, że ich przytoczenie uzasadnia jedynie kronikarski obowiązek, ewentualnie też wzgląd na to, jak mimo wszystko zmieniły się czasy. W latach 30. ubiegłego stulecia, kiedy podejście do kwestii zdrowotnych wyglądało zupełnie inaczej niż obecnie, specjalista od reklamy Albert Lasker uraczył świat hasłem „Reach for a Lucky instead of a sweet”, „Zapal sobie, zamiast podjadać”. Według niektórych hasło to mocno przyczyniło się do ogromnej popularności marki Lucky Strike. Oraz licznych nowotworów.
Jeśli pomysł, by palić papierosy, zamiast podjadać, nie wydał się komuś przerażający czy absurdalny, wystarczyło poczekać kilka lat, by natrafić na kolejną z
cudownych porad dietetycznych. W latach 40. popularnością zaczęły cieszyć się rekomendowane przez lekarzy „tabletki na odchudzanie”, których głównym składnikiem był… siarczan amfetaminy. Te najbardziej popularne sprzedawano pod marką Clarkotabs. Kolorowe tabletki reklamowano bardzo wprost – „na otyłość”. Jeśli więc komuś do tej pory przeszkadzała nadwaga, mógł zastąpić swój oryginalny problem narkomanią.
W przypadku części pomysłów dietetycznych stosunkowo łatwo jest ustalić ich autora czy też kogoś, kto zarabiał na ich propagowaniu. Z tą akurat poradą jest inaczej, bo choć opisywano ją i w
Cosmopolitan, i w
The Washington Post, i w
GQ, to nikt tak naprawdę nie wie, skąd się wzięła. Przekazywano ją m.in. faksem rozsyłanym pomiędzy szkołami, szpitalami, biurami… W drugiej połowie XX wieku mało kto o niej nie słyszał. A co chodziło? A o to, ni mniej, ni więcej, by nie jeść nic innego tylko kapuśniak. Cóż, mając w alternatywie papierosy i narkotyki, kapuśniak wcale nie wydaje się złym rozwiązaniem.
Umysłowe gimnastyki producentów słodzonych napojów zasługują niekiedy na autentyczny podziw. I jedna rzecz to Coca-Cola Light, która miała przekonać ludzi, że opijanie się słodkimi, bezwartościowymi odżywczo napojami jest dobre dla zdrowia. Druga rzecz to konstrukcja stworzona na dwie dekady przed „dietetyczną Colą”. Jedna z reklam na początku lat 60. opowiadała: „Wiesz, z Coca-Colą nie musisz martwić się o linię. Powstrzymuje mnie od zjedzenia czegoś, co naprawdę mogłoby dodać mi kilogramów”. Moralność Kalego w najczystszej postaci.
Nie ma nic złego w jedzeniu warzyw i piciu mleka, odpuszczenie sobie kolacji raz na jakiś czas też nikomu nie zaszkodzi. W tym kontekście porady George’a Cheyne’a z początków XVIII wieku wcale nie wydają się takie złe. Osobliwe są natomiast argumenty, którymi autor popierał swoje twierdzenia. Sugerował bowiem, że taka dieta ma zbawienny wpływ na sen. Dlaczego? Dlatego że pozwala szybciej wyrzucić z siebie
wiatry, opary, ostre strumienie rozpychające brzuch i budzące człowieka w środku nocy.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą