W dzisiejszym odcinku będziemy chcieli być jak Norwegia, InPost wprowadzi długo wyczekiwane zmiany, a Facebook powie nam, czy nasi znajomi nie zaczynają się radykalizować.
#1. W końcu się doczekaliśmy! InPost wprowadza ważną zmianę
Paczkomaty są o tyle wygodniejszym rozwiązaniem od kuriera,
że możemy z nich korzystać w każdej chwili, a nie musimy być dostępni w
mieszkaniach między godziną 8 a 16. Wygodny jest równie stosunkowo długi czas
odbioru przesyłki. InPost pozwala nam to zrobić w ciągu 48h od umieszczenia jej
w paczkomacie. Czasem jednak zdarza nam się zapomnieć lub po prostu nie mieć
czasu nawet w ciągu tych całych dwóch dni. Co wtedy? Wtedy żegnamy się z naszą
przesyłką. Na szczęście od połowy lipca ulegnie to zmianie.
Użytkownicy otrzymają możliwość przedłużenia pobytu paczki w
paczkomacie o kolejne 24h. Będzie to
jednak kosztować 6,50 zł netto (7,99 zł brutto) i zrobimy to tylko i wyłącznie
za pomocą aplikacji. Płatność za usługę uiszcza oczywiście odbiorca paczki.
Nowa funkcja wejdzie w życie wraz z dniem 15 lipca.
#2. Facebook powie ci, jeśli z twoimi znajomymi będzie coś
nie tak
I nie chodzi tu o matki, które nagle zaczynają zalewać
portal zdjęciami swoich „bąbelków”. Chodzi raczej o bardziej ekstremistyczne i
radykalne zachowania. Facebook testuje nową funkcję, która ma na celu ograniczenie
pojawiania się tego typu treści na łamach portalu społecznościowego.
Jak to ma wyglądać w praktyce? Otóż będziemy dostawać specjalne powiadomienie, z którego
dowiemy się, który z naszych znajomych zaczyna zbaczać na złą ścieżkę i – w
oczach algorytmu – zaczyna się „radykalizować”.
Administracja Facebooka ma nadzieję, że my, jako znajomi delikwenta,
zdecydujemy się zainterweniować – rozmową czy nawet zgłoszeniem sprawy w
odpowiednie miejsce.
Czy przyniesie to pożądany skutek? O tym być może przekonamy
się już za jakiś czas. Póki co nowa funkcja jest w fazie testowej, a jej twórcy
konsultują wszelkie niezbędne zmiany z ekspertami akademickimi i organizacjami
pozarządowymi.
#3. Aplikacja pozwoli nam zorganizować nasze klocki Lego
Wiecie, jak to zwykle bywa z zestawami Lego? Początkowo
dbamy, aby wszystkie części znajdowały się osobno, jednak po czasie wrzucamy
nowy zestaw do innych zestawów i tak oto kończymy z kilkoma tysiącami pojedynczych
elementów, które nie zawsze do siebie pasują. I tutaj z pomocą przychodzi
aplikacja Brickit: Rebuild your Lego.
Aplikacja działa w następujący sposób. Najpierw robimy
zdjęcie rozrzuconych na podłodze części, następnie pozwalamy apce wszystkie je
zeskanować i posegregować, a na samym końcu otrzymujemy podpowiedzi, co możemy
z tego zbudować. Po wybraniu pożądanej konstrukcji aplikacja pokaże nam, w
którym miejscu znajdziemy potrzebne nam elementy.
Warto dodać, iż nie współpracuje ona z zestawami Lego Duplo
czy Lego Technics oraz z klockami od konkurencyjnych firm.
Program jest wprawdzie całkowicie darmowy i podobno działa
naprawdę dobrze, ale jednak jest on dostępny tylko dla użytkowników sprzętu od
Apple. Możecie pobrać go w tym miejscu. Czekamy więc na wersję na Androida.
#4. Abonament komórkowy za 10 000 zł? Tak, ale płacimy
raz na 25 lat
Brzmi to dość absurdalnie, prawda? W końcu kto wie, czy za
25 lat będziemy w ogóle jeszcze na tym świecie… Mimo tego, że brzmi to wszystko
jak żart, to u jednego z operatorów rzeczywiście pojawiła się podobna oferta.
Chodzi o Mint Mobile, którego współwłaścicielem jest aktor Ryan Reynolds.
Oferta zakładała jednorazową opłatę w wysokości 2500 USD
(około 9600 zł), która to daje nam nielimitowane rozmowy i SMS-y (w tym połączenia
z Kanadą i Meksykiem), dostęp do sieci 5G w infrastrukturze T-Mobile oraz 4 GB
internetu w każdym miesiącu.
Dostawca zapewniał również, że jeśli z czasem oferta stanie
się jeszcze bardziej atrakcyjna (na przykład dodane zostanie kilka GB internetu),
to użytkownik otrzyma to wszystko bez dodatkowych opłat.
Jeśli to wszystko przeliczymy, to dojdziemy do wniosku, że
wcale nie jest tak źle. Miesięcznie wychodzi za to bowiem zaledwie 8,33 USD
(około 32 zł). Warto dodać, że są to amerykańskie warunki i podobny plan przy
dwuletniej umowie kosztowałby około 15 USD miesięcznie (jakieś 57 zł).
O całej ofercie wspominam jednak w czasie przeszłym, bowiem
dostępna ona była tylko przez jeden dzień (1 lipca bieżącego roku). I choć wszystko
to brzmiało jak żart (nawet reklamy oferty nie można było brać poważnie), to
każdy mógł przyjść do salonu i podpisać taką umowę.
#5. Norwegowie zmuszą influencerów do oznaczania
przerobionych zdjęć
Czy nie wydaje wam się to zwykłym oszustwem, kiedy ponętne
dziewczęta reklamując dany produkt w sieci, retuszują swoje zdjęcia w programach
graficznych? Dajmy na to: ktoś reklamuje środek wybielający zęby i podkręca biel
swojego uśmiechu. Albo środek na odchudzanie i zmienia kształt swojego ciała w
Photoshopie. Czy nie jest to nie fair w stosunku do klientów i czy przypadkiem
prawo nie powinno karać za podobne zabiegi?
Norwegowie pomyśleli o tym i zamierzają wprowadzić przepis, który nakaże influencerom stosowanie odpowiednich oznaczeń w
postach reklamowych, w których retuszowano wygląd, rozmiar czy kształt
poszczególnych części ciała. Twórcy będą zmuszeni używać w tym celu
odpowiednich etykiet.
Przykłady podane przez Norweskie Ministerstwo ds. Dzieci i
Rodziny obejmują m.in. powiększanie ust, zwężanie talii czy przesadne podkreślanie
mięśni.
Do odpowiedniego oznaczania retuszowanych fotografii
zmuszone będą wszystkie osoby czerpiące korzyść majątkową z wrzucania zdjęć lub
filmów reklamowych na Facebooka, Instagrama, Snapchata, TikToka czy Twittera.
Brzmi fair, prawda? Jednak wszystko to może być bardzo trudne
do zweryfikowania. Ktoś przecież będzie musiał to wszystko sprawdzać, aby
później odpowiednio karać tych, którzy nie stosują się do nowych przepisów, a
to już może być nieco bardziej skomplikowane.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą