W dzisiejszym odcinku zobaczymy, dlaczego akcje CD Projektu osiągnęły tak zawrotną cenę; przekonamy się, co Blizzard ma do powiedzenia w związku z wielką porażką gry Warcraft III: Reforged; oraz poznamy powód dominacji PlayStation 1 nad Nintendo 64.
Gra Warcraft III: Reforged jest w ostatnim czasie tematem numer jeden w branży gier komputerowych. Tytuł może pochwalić się
najniższą w historii oceną na portalu Metacritic i wielką niechęcią ze strony fanów.
Do niedawna Blizzard nie zabrał głosu w całej sprawie i nie podał żadnych konkretów. To na szczęście się już zmieniło. Zdaniem pracowników studia,
Reforged jest, jaki jest, bo… tak miało być. Pomijając już fakt, że gracze nie otrzymali produktu, jaki był zapowiadany, że posiadaczom oryginalnej wersji gry Warcraft III na siłę wciśnięto łatkę, która okroiła ich wersję z wielu użytecznych funkcji (aby zrównać ją z Reforged), to jeszcze ludzie, którzy na forum Blizzarda pomagali zwrócić trefny produkt, otrzymywali natychmiastowe bany. Brawo Blizzard. Jesteście PR-owymi mistrzami.
Co konkretnie znalazło się w tym
oświadczeniu Blizzarda? Zaczęło się obiecująco:
Po pierwsze, chcemy powiedzieć, że jest nam przykro z powodu tych z Was, którzy nie mieli takiego doświadczenia, jakiego chcieliście, i chcielibyśmy podzielić się z Wami naszymi planami na przyszłość.
Potem jednak
nie ma żadnych konkretów. Jest coś o tym, że mieli spore problemy, pracują nad ich rozwiązaniem, tablice rankingowe, klany, tryb online, blablabla… Żadnych konkretów. Aha! Mój błąd! Był jeden konkret.
Studio broniło się przed zarzutami skierowanymi w stronę przerywników filmowych, które nie wyglądają tak, jak zapowiadano na BlizzConie.
https://youtu.be/kwG5ct900B0 Pracownicy Blizzarda twierdzą, że
chcieli zachować "oryginalnego ducha gry" i nie ingerować za mocno w jego unikalny klimat. Twórcy remastera chcieli pozwolić graczom, aby mogli ponownie przeżywać niezapomniane chwile w takiej formie, jak miało to miejsce przed laty.
Dobre sobie. Gdyby ktoś chciał "przeżywać oryginalnego ducha gry", to mógł sobie po prostu pograć w Warcrafta III (nieReforged). Oj Blizzard, Blizzard… dokąd zmierzacie?!
Blizzard postanowił gasić wywołany przez W3: Reforged pożar czym tylko się da. Po pewnym czasie
pracownicy studia wpadli na genialny pomysł, żeby może jednak umożliwić ludziom te zwroty. Przecież gra kosztuje nie tak mało (podstawowa wersja ponad 120 zł), więc jeśli komuś się nie podoba, to po co się męczyć.
Jeśli jesteście w grupie, która zakupiła trefny produkt, a chcecie go zwrócić, to możecie zrobić to
tutaj. Uprzedzam jednak, że
po sieci krążą głosy, jakoby nie wszystkie zgłoszenia były rozpatrywane pozytywnie.
Pracownicy studia pewnie uważali, że w ten sposób uda im się udobruchać niezadowolonych klientów. Niestety ci nadal są niezadowoleni i nadal minusują grę na
Metacriticu.
Wyjdźmy może z tych ponurych klimatów i zajmijmy się czymś ciekawszym.
Pojawiło się kilka nowych informacji dotyczących gry Cyberpunk 2077, o których warto wspomnieć. Udzielił ich John Mamais - dowodzący krakowską filią studia CD Projekt - w trakcie wywiadu dla portalu
OnMSFT.
Dowiedzieliśmy się m.in. tego, że
w Cyberpunku będziemy mieć naprawdę dużo rzeczy do roboty. Mamais zdradził, że aktywności w otwartym świecie dzielą się na trzy warstwy: kupcy, uliczne historie, które będą swego rodzaju małymi questami (ma ich być aż 75), oraz mniejsze aktywności. Warto dodać, że wszystkie te zadania będą robione od A do Z - nie ma tam miejsca na losowo generowane treści.
Developer wspomniał też coś o nowym systemie generowania oświetlenia, które ma być "breathtaking", jednak jeszcze go nie zaprezentowano. Dodatkowo była też mowa o
DLC, które mają strukturą przypominać te znane z Wiedźmina 3. Jak dla mnie brzmi dobrze.
Wprawdzie po przesunięciu premiery Cyberpunka o niemal pół roku, ceny akcji CD Projektu na giełdzie nieco spadły, to studio odrobiło wszystkie straty ze sporą nawiązką.
Wartość firmy przebiła bowiem niedawno 30 miliardów złotych. Jest to piąty wynik w Polsce. Redzi przebili w ten sposób takich gigantów, jak Bank Pekao czy Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo.
Skąd tak duże zainteresowanie inwestorów? Zainteresowanie aktywami firmy znacznie zwiększyło się po tym, jak
CD Projekt został zakwalifikowany do ulgi podatkowej dla producentów gier IP Box. Oznacza to, że część dochodu spółki za sprzedaż na przykład Cyberpunka będzie opodatkowany na 5%, a nie - jak miało to miejsce do tej pory - na 19%.
Kiedy na rynku zadebiutowała pierwsza konsola PlayStation, nikt nie przypuszczał, że zdominuje ona takiego giganta, jak Nintendo i jego konsolę N64. Okazało się jednak, że gracze wybrali Sony, czego mało kto się spodziewał. Ostatnio
wyszło na jaw, w jaki sposób tłumaczył to sobie prezes Nintendo - Hiroshi Yamauchi.
Jego zdaniem Nintendo przegrało z Sony, ponieważ…
Japońscy gracze lubią być sami w swoich pokojach i grać w przygnębiające gry.
Yamauchi, mimo iż był genialnym prezesem i wyniósł Nintendo na wyżyny, a wiele z jego pomysłów wciąż jest wykorzystywanych, to
zdarzało mu się pluć jadem na lewo i prawo i rzucać kąśliwe uwagi, bez uprzedniego przemyślenia ich. Podejrzewam, że ta wypowiedź była jedną z nich.
W Fifie istnieje coś takiego, jak Fifa Ultimate Team. Jest to
specjalny tryb online, w którym gracze mogą kompletować swoją wymarzoną drużynę. Skąd jednak biorą zawodników? "Wypadają" losowo z różnego rodzaju paczek, które kupowane są za wewnętrzną walutę (która z kolei najczęściej nabywana jest za realne pieniądze).
Zawartość paczek niestety generowana jest bardzo losowo i może się zdarzyć, że ktoś wyda masę pieniędzy, a nie zyska w ten sposób nic wartościowego. Coś takiego przydarzyło się
32-letniemu mieszkańcowi Francji, który już wynajął prawników, którzy szykują pozwy przeciwko Electronic Arts.
Mężczyzna ponoć wydał w grze w ciągu pięciu miesięcy aż 600 euro na paczki (ponad 2500 zł), z których nie wylosował żadnego wartościowego zawodnika. Zdaniem prawników system stworzony przez EA jest mocno uzależniający i nie różni się niczym od zwykłego hazardu.
32-latek nie jest zadowolony. Wydał tyle pieniędzy i wylosował jedynie Kostasa Manolasa (Napoli):
Nawet go nie znałem! Włożył tyle pieniędzy tylko po to, żeby dostać Manolasa... Znam ludzi, którzy włożyli 2000 euro lub 3000 euro to szaleństwo... Kwota, którą wydałem, sprawiła, że nie jestem w stanie zapłacić czynszu.
Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko życzyć mu powodzenia w sprawie i szybkiego wyjścia z nałogu.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą