Każdy czasem chętnie przemyciłby coś niezauważenie… Choćby nawet miała to być nielegalna laska podwawelskiej w bagażu podręcznym.
#1. Ostatnia podróż
Wyciągnąć nogi z dala od domu nie zawsze jest miło. Co innego wakacje pod palmą, a co innego ostateczny koniec gdzieś w Liverpoolu. To ostatnie przytrafiło się w 2010 roku, kiedy dwie kobiety próbowały przeszmuglować swojego męża (dla jednej) i ojca (dla drugiej) do rodzinnych Niemiec. Sęk w tym, że 91-letni mężczyzna nieco wcześniej wyzionął ducha. Przedsiębiorcze kobiety zapakowały go więc na wózek inwalidzki, przystroiły ciemnymi okularami i zawiozły – taksówką – na lotnisko. Tam obsługa nie dała się nabrać na „staruszkowi się przysnęło” i obie panie wylądowały w areszcie.
#2. Na katapultę
Przemycanie towarów zakazanych wymaga kreatywności, wziąwszy pod uwagę fakt, że większość klasycznych kanałów pozostaje pod czujnym nadzorem policji. Wszystko zresztą zależy od granicy – ta pomiędzy Meksykiem a USA wymaga szczególnych środków. I tak w styczniu 2011 roku, zaledwie parę metrów od płotu dzielącego oba kraje, odnaleziono… domowej roboty katapultę, a obok niej cały zestaw 2-kilogramowych paczek z marihuaną gotowych do natychmiastowego wstrzelenia na terytorium wroga.
#3. W hurcie taniej
Prawo działa w taki sposób, że zwykły obywatel pójdzie siedzieć choćby i za łyżkę marihuany w kieszeni. Tymczasem bogaci… bogaci udowadniają, że warto mieć rozmach i znanych znajomych. Najlepszym przykładem tej nieszczególnie odkrywczej prawdy jest Doc McGhee, niegdyś menadżer grup Bon Jovi i Mötley Crue, złapany na szmuglowaniu… ponad 18 ton narkotyku! McGhee trafił przed sąd i został skazany. Na ile? Dwa tysiąclecia w więzieniu o zaostrzonym rygorze? Nic z tych rzeczy – 5 lat w zawieszeniu i grzywnę w wysokości 15 tys. dolarów. Dlaczego? Niektórzy twierdzą, że sędziego przekonała deklaracja Bon Joviego, że McGhee lepiej przysłuży się na wolności. Ot i rozwiązanie zagadki.
#4. Bezcenne gołębie
W 1998 roku w jednym z miast Południowej Afryki wprowadzono prawo pozwalające na odstrzał wszystkich gołębi, które znajdą się w zasięgu wzroku. Dość brutalne rozwiązanie, przeciwko któremu na pewno protestowaliby europejscy obrońcy praw zwierząt. Okazuje się jednak, że było też drugie dno krucjaty przeciw gołębiom. Właściciele podupadających kopalni diamentów zauważyli, że pracownicy wykorzystują gołębie pocztowe do przemycania drogocennych kamieni poza teren firmy. Nie był to zresztą pierwszy ani jedyny raz, kiedy z Bogu ducha winnych zwierząt zrobiono istnych przemytników.
#5. Ukryć na widoku
Kontrole lotniskowe osób i bagażu są bardzo drobiazgowe. By przemycić coś nielegalnego, trzeba się zazwyczaj solidnie natrudzić… a i to nie stanowi gwarancji powodzenia. Przekonał się o tym pewien Chilijczyk w 2009 roku w Barcelonie. Zamiast okazać współczucie podróżnemu ze złamaną nogą, pracownicy postanowili lepiej przyjrzeć się gipsowi mężczyzny. Wtedy okazało się, że gips – wbrew naturze – nie zawiera gipsu ani odrobiny. Zamiast tego wykonany został w całości z mocno skompresowanej kokainy.
#6. Książki
Co można przemycać? Diamenty, narkotyki, Meksykanów… Można też książki. Zwłaszcza te zakazane. Takim szlachetnym rodzajem szmuglowania zajmował się astrofizyk Carl Sagan, który miał zwyczaj wwozić do Związku Radzieckiego książki na temat rewolucji w Rosji. W ten sposób próbował walczyć ze wszechobecną propagandą, którą fałszowano lekcje historii.
#7. Tunel pod granicą
Książki wcale jednak nie są najdziwniejszym towarem, jaki szmuglowano. W 2017 roku pogranicznicy odkryli ciekawą konstrukcję prowadzącą pod granicą między Indiami a Bangladeszem. 80-metrowy tunel wiódł przez uprawy herbaty, zaczynając się w jednym kraju, a kończąc w drugim. Służył… przemycaniu krów. Wykorzystywali go przemytnicy, którzy wyprowadzali nim bydło do Bangladeszu.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą