Dowcip wyrafinowanie długi i smętnie ciągnący się przez kilkanaście linijek... przeznaczony tylko dla fantyków flegmatycznego humoru angielskiego. Lord John będąc któregoś pięknego popołudnia na konnej przejażdżce, zauważył na drodze uszkodzoną karocę, bez koni, bez woźnicy, z oderwanym kołem, stojącą w błocie. Z okna karocy wychylała głowę piękna Lady Mary. Lord John jako dobry Anglik i jeszcze lepszy gentelman, podjechał natychmiast bliżej, przywitał się i zapytał:
- Co sie stało, Lady Mary??
- Och Lordzie John, Lordzie John, stała się rzecz straszna, odpadło koło, woźnica nie umiał naprawić, pojechał koniem po pomoc, powoli zapada zmierzch i ani woźnicy, ani pomocy...JA SIĘ BOJĘ!! Czy Lord John mógłby pomóc?
Lord John jako dobry Anglik i jeszcze lepszy gentelman, nie odmówił prośbie Lady Mary, naprawił koło, zaprzągł swojego karego ogiera do karocy i odwiózł Lady Mary do jej posiadłości. Wprowadził powóz na podwórze i zamierza sie żegnać kiedy Lady Mary mówi w te słowa:
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą