Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

#metoo - kiedy kobieca walka z uciskiem poszła miejscami ciut za daleko

130 960  
674   312  
Wczoraj w godzinach popołudniowych założyłem moje legginsy oraz koszulkę odsłaniającą cały brzuch i poszedłem uprawiać jogging po parku. Kiedy przebiegałem koło ławki, na której siedziały dwie małoletnie kobiety, padłem ofiarą napaści na tle seksualnym.

„Ale ciacho!” - opresyjnym tonem powiedziała jedna z nich. To zabolało. Poczułem się, jakby ktoś zgwałcił mnie kijem od mopa i nawet nie pocałował w czółko… #metoo

Niesmaczne żarty na bok, bo sprawa jest dość poważna. Wiele kobiet doświadcza ataków o podłożu seksualnym. Wiadomo – niezależnie od tego kto atakuje i kto jest ofiarą, czyny tego typu wymagają najsurowszego potępienia.
Wszystko zaczęło się od słynnego producenta hollywoodzkich filmów, Harveya Weinsteina, który - jak się okazało - w dość niecodzienny sposób "kwalifikował do dalszej kariery" młode, marzące o sławie i sukcesie artystki. Sprawa wyszła na jaw, a afera pociągnęła za sobą, lawinowo, falę oskarżeń o molestowanie skierowaną w stronę bardzo znanych i cenionych aktorów, którzy korzystali ze swojej pozycji by czerpać różnego rodzaju korzyści seksualne.

Echem hollywoodzkiej afery była akcja #metoo, mająca na celu zwizualizowanie wszystkim jak wielki jest problem napaści seksualnych i ilu wśród nas jest mężczyzn, którzy posuwają się do takich zachowań.
Kiedy więc ja, wzorowy lewak, zobaczyłem, że przynajmniej połowa moich przyjaciółek posiadających konta na Facebooku zasygnalizowała za pomocą hasztagu #metoo, że padła ofiarami zdeprawowanych zboczeńców, zapałałem chęcią wstąpienia do feministycznych bojówek. Mimo że daleki jestem od posługiwania się przemocą, to akurat jestem zdecydowanym zwolennikiem chemicznej kastracji gwałcicieli oraz publikowania w mediach ich nazwisk i wizerunków.

Ostudziłem emocje i zacząłem klikać. Chciałem wiedzieć więcej. Co się stało? Czemu o tym wcześniej nie wiedziałem? I wiecie co? Wkurwiłem się bardzo. Poza jedną koleżanką, która na jakiejś imprezie klepnięta została w tyłek, żadna z dziewczyn deklarujących się ofiarami ataków nie została nawet tknięta. Jednej ktoś powiedział, że ma zgrabny zadek, na drugą ktoś gwizdnął, trzecia przez piętnaście minut musiała spławiać natręta usiłującego wysępić od niej numer telefonu...
Problem z tą akcją jest taki, że nikt jasno nie powiedział gdzie się zaczyna owa "seksualna napaść", więc jakie są granice dzielące żart/chamstwo/bełkot pijanego żula od czegoś co i mnie przeraża czyli użycia siły wobec kobiety, skłaniania szantażem do odbycia stosunku czy też sugerowania wielkiej kariery po współżyciu.

Efekt jest taki, że tysiące dziewczyn za pomocą wpisów na Facebooku próbowało wmówić nam, że padły ofiarą męskiego ucisku. Tyle że w wielu wypadkach czynnością kwalifikującą się do miana brutalnej seksualnej szarży było frywolne pogwizdywanie za ładnie opinającą się na zgrabnych pośladkach miniówką, żenujący komplement rzucony przez półprzytomnego menela albo nieco zbyt długie męskie spojrzenie zastygłe w sięgającym pępka dekolcie.


Trochę się boję tego, że akcje typu #metoo, mimo słusznego przekazu, służyć będą niczemu innemu jak pogłębianiu jakichś sztucznie stworzonych przepaści między płciami i zamiast zdrowego równouprawnienia strzelimy sobie w stopę, tworząc debilne zasady oparte na wypaczonej politycznej poprawności.

Napaść na tle seksualnym niech, do jasnej Anielki, pozostanie napaścią, atakiem, czynem zasługującym na najgorszą pogardę, a nie rzeczą, która musiałaby zostać bardzo podkoloryzowana, naciągnięta i poddana pokrętnej interpretacji, aby w ogóle móc aspirować do miana czegoś zdrożnego.

Jak to się dzieje, że prosty, grubo ociosany facet jarać się będzie jak dziecko, gdy jakaś menelica jednoznacznie mrugnie do niego okiem, a nasączona feministycznym bełkotem dziewczyna potraktuje faceta oglądającego się za nią na ulicy jako zwyrodniałego oprawcę, potencjalnego gwałciciela i uzależnionego od pornografii recydywistę?


Równouprawnienie – magiczne słowo klucz, które straciło swe podstawowe znaczenie i stało się ostrym orężem w walce z „męskim oprawcą”, przy jednoczesnym pomijaniu tego, że „równość” z definicji ma na celu zniwelowanie różnic pomiędzy wszystkimi zainteresowanymi.

A przecież jest parę narzuconych nam przez kulturę podwójnych standardów, w których to mężczyzna ma bardziej przesrane niż kobieta.

Wizerunek seksualnego oprawcy

Facet nie może paść ofiarą gwałtu, a nawet jakby padł, to… hue, hue, hue! Szczęściarz! - W taki rubaszny sposób temat przedstawiany jest np. w kinie. Seksualny agresor ma twarz spoconego, otyłego gościa, onanisty z zaparowanymi okularami, gniotącego sobie wora za krzaczkiem w parku i czekającego na pojawienie się małoletniej ofiary wracającej ze szkoły.


No, w każdym razie na pewno bliżej mu do wizerunku wymiętego oblecha niż do takiej na przykład ponętnej erotomanki o ciele Jennifer Aniston, prawda? Ta znana z „Przyjaciół” aktorka dwukrotnie wcieliła się w rolę szefowej, która usiłuje w mało zakamuflowany sposób nakłonić swego pracownika do odbycia z nią perwersyjnych stosunków wszędzie, gdzie tylko się da. Widzowie mieli niezły ubaw, a główny bohater nabawił się niezłej traumy, usiłując uciec przed ocierającą się kroczem o jego kolano pryncypałki.


Gdyby znalazł się jakiś pozbawiony rozumu i instynktu samozachowawczego reżyser, który zdecydowałby się zrobić podobną komedię, w której to przystojny facet napastuje przerażoną pracownicę, to… Sami sobie odpowiedzcie na to pytanie. Ja nic nie chcę sugerować. Skoro mamy mieć równouprawnienie, to chyba wypadałoby w ogóle przestać żartobliwie traktować takie tematy? Troszkę szkoda, bo Aniston to w dalszym ciągu fajna babeczka.

Nie możemy zbyt otwarcie eksperymentować z własną seksualnością

Kolejny kulturowy ucisk, z którym moglibyśmy walczyć, gdyby tylko nam się chciało, a nasze chropowate męskie móżdżki były podatne na manipulację ze strony obrońców praw mężczyzn.
Taka sytuacja: kobieta kupuje wibrator - pewnie ma większe potrzeby seksualne, brakuje jej seksu, potrzebuje rozładować stres. Zamawia seksowną bieliznę – chce wyglądać ładnie, może to jakiś łóżkowy prezent na rocznicę? Lubi być wiązana, chłostana i analnie gwałcona gumowym korkiem? - Och, ty też czytałaś „Pięćdziesiąt twarzy Greya”? Prawda, że to pasjonujące?


Facet kupił sobie sztuczną, silikonową pochwę... Zboczeniec. Perwers. Niewyżyty dewiant, pocący się obficie przy piaskownicy!
To wszystko jest utrwalone głęboko, gdzieś w naszych głowach. Podejrzewam, że to ten sam obszar naszego mózgu, który sprawia, że lubimy spojrzeć na pornola ze strzelającymi sobie minetę lesbijkami, a dostajemy odruchów wymiotnych na widok pary gejów trzymających się za ręce.

Kobieta mnie bije!

Przemoc domowa – kolejny temat, który boli. I znowu hasło, na dźwięk którego przed oczami staje nam siny z przepicia wąsaty pan domu, lejący żonę za pomocą sznura od prodiża. Ale to nie tylko to – przecież, podobnie jak z seksualną napaścią, tak i tu – agresja może być też psychiczna, a więc wspomniany oprawca, oprócz łomotu spuszczanego biednej kobiecie, wyzywa ją od ostatnich.



Tymczasem nawet 20% facetów pada ofiarą przemocy domowej (różne statystyki podają różne liczby).
Niektórzy dostają regularny wpierdol, inni z chirurgiczną precyzją dręczeni są psychicznie. Mało który się skarży, no bo to przecież przypał straszliwy, kiedy to kobieta jest oprawcą. Przecież nawet Google mówi, że tak być nie powinno!

Problem z grubasami

Spójrz w lustro. Jesteś grubasem? Jeśli tak, to luz – zaakceptuj to. GRUBAS! Chcesz to zmienić? – wszystko w twoich rękach. Przecież nikt ci nie każe męczyć się w ciele, które ci się nie podoba. No, chyba że należysz do tego malutkiego procenta ludzi, których równowaga hormonalne jest spieprzona i faktycznie mogą mieć problem z pozbyciem się opony.

Facet, istota z natury prosta, nigdy nie obrazi się, gdy ktoś powie „Ej, stary – jesteś gruby!”, bo do kurwy nędzy – wie, że jest gruby. Waga przecież nie kłamie, więc takie hasło spłynie po nim jak po kaczce. Gość zamieni to w żart albo stwierdzi, że może faktycznie wypadałoby ograniczyć wpierdalanie czipsów.


„Ej, stara. Jesteś gruba!”
- powiedz tak swojej otyłej koleżance, która o linię świadomie przestała dbać dwa lata po zamążpójściu. Cholera! On to wie! Jak mógł się dowiedzieć? Przecież specjalnie założyłam spódnicę z wyszczuplającymi paskami! Czemu nie powiedział tego inaczej? Na przykład, że jestem puszysta, przy kości, o kobiecych krągłościach? Ciuchy kupuję w sklepie „Moda dla pań XXXXXL”, a nie „Moda dla grubasów”! Jak mógł mnie tak obrazić? Męska, szowinistyczna świnia!
Powinniśmy wstydzić się nazywania rzeczy po imieniu czy jak? Skoro mamy brnąć w to bagno, to weźmy ze sobą także i mężczyzn. Niech teraz wszyscy otyli faceci obrażają się i płaczą, gdy ktoś nazwie ich grubasami albo nieco bardziej krytycznie spojrzy na ich brzuch.

Zniżki przy barze i sandały!

Dobra, dość tych bolesnych tematów. Ile razy widzieliście na jakimś pubie afisz „Dziś wieczór facetów. Panowie piją 50% taniej” albo „Wejście płatne 20 zł. Panowie – za darmo”. Nigdy? Pewnie, że tak. Tu uprzywilejowane są panie. To dla nich powstają akcje typu „Ladies night”, to im należy się darmowy wstęp do miejsc, gdzie od innych gości ściągany jest hajs.


I te sandały… Czy spotkaliście się kiedyś z jakimś męskim, oficjalnym, zgodnym z tzw. „dress-code” odzieniem, pozwalającym mu legalnie założyć sandały na bosą stopę? Nie, nein, nope – w kwestii doboru stosownej, eleganckiej kreacji, panie mają znacznie więcej praw niż my. Jeśli chcemy uprawnienia, to zdecydowanie powinniśmy domagać się wpisania Kubotów połączonych z przetartymi dresami i koszulką z logo „Gwiezdnych Wojen” na listę ubrań eleganckich!


Dobra, pośmieszkowaliśmy sobie nieco, ale czas wrócić do meritum. Drogie panie, pewnie że lubimy, kiedy jesteście atrakcyjne, a oczy uciekają nam wtedy na wasze cycki czy tyłeczki. Pewnie, że chętnie komplementujemy tak ładnie podkreślane przez was aspekty waszej urody, czasem przez ułamek sekundy w myślach rozbieramy was do naga i robimy wam bardzo brzydkie rzeczy… Ale to się dzieje tylko w naszych głowach. Nie chciałbym żyć w czasach, gdy technologia pozwoli ludziom odczytywać treści wyświetlane pod czerepami osób trzecich. Wtedy chyba większość z facetów spędzi życie przeklinając, że w więziennych salach z prysznicami nie zamontowano dozowników z mydłem w płynie.

Równouprawnienie zawsze było i jest spoko, ale błagam – nie podążajmy ślepo za wywrzaskującymi bełkotliwe hasła oszołomami, niezależnie od ich płci, orientacji seksualnej czy politycznej przynależności, bo skończymy w świecie, gdzie za dyskretne spojrzenie na czyjś tyłek grozić będzie kastracja. Na żywca. Rozżarzonymi obcęgami.

I na koniec jeszcze jedna prośba. Nie wrzucajcie nas mężczyzn do jednego worka z etykietą "psychopatyczny samiec".

My, normalni faceci, zawsze zareagujemy w sytuacji, gdy jakiś niewyżyty kutas będzie w sposób chamski przystawiał się do dziewczyny, nie bacząc na jej opór. Obiecujemy!

35

Oglądany: 130960x | Komentarzy: 312 | Okejek: 674 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

28.03

27.03

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało