Przestępczość (nie)zorganizowana VI

Dwóch braci z Florydy przekonało pewnego dentystę, aby pozwolił im obciąć jego palec. Później miał on wystąpić o odszkodowanie i dostać sporo zielonych. Dentysta z początku się zgodził, ale później zmienił zdanie. To zirytowało braci. Przytrzymali lekarza i obcięli mu palec. Ponieważ dentysta nie mógł już więcej wykonywać swojego zawodu dostał milion dolarów odszkodowania. Jednak w swojej pysze nie podzielił się nimi z braćmi. A kiedy ci stali się nachalni, po prostu nakablował na nich do FBI. Chłopcy w garniturach z radością zwinęli rodzeństwo.

Pewnej nocy, nagi mężczyzna stał przed swoim domem i strzelał do przejeżdżających samochodów. W końcu ktoś zgłosił to na policję. Szybko pojawił się radiowóz, co jeszcze bardziej zezłościło pijanego golasa. Oddał on kilka strzałów do radiowozu, a kiedy policjant zdołał wyskoczyć z wozu, pijak chciał zastrzelić i jego. Jednak cofając się, nadepnął na swojego psa. Zwierzę przestraszone strzałami i rozdrażnione nadepnięciem przez właściciela, zaatakowało go. Wtedy podszedł policjant i spokojnie skuł golasa.

W Wirginii zatrzymano podglądacza. Jednak samo zatrzymanie nie jest jednoznaczne ze zidentyfikowaniem. Na szczęście sprytnym policjantom szybko udało się podglądacza postawić przed sądem i udowodnić jego winę. Zidentyfikowano go po odcisku... górnej wargi zdjętym z szyby...

Trzem panom udało się zwiać z furgonetki, która miała ich przewieźć do więzienia. Wszyscy trzej byli skuci ze sobą 10 metrowym łańcuchem połączonym z ich kajdankami. Jednak nie uciekli dalej niż 500 metrów. Podczas biegu po chodniku, chcieli zwiać w różne kierunki. Skutek był taki, że wszyscy trzej panowie zaplątali się w ów łańcuch oraz przypadkową latarnię uliczną. Potem pozostało im już tylko czekać na policjantów, którzy łaskawie ich uwolnili...

Pewien mężczyzna żył z wyrywania torebek słabowitym staruszkom. Pewnego dnia jednak musiał się mocno zdziwić. Po wyrwaniu kolejnej torebki staruszce, okazało się, że pani była z psinką na spacerze, a w torebce była... kupa pieska. Prawo w tym mieście nakazywało sprzątać po swoich pupilach.

Dwóch bystrzaków chciało otworzyć skradziony sejfik. Ponieważ nie udało im się otworzyć go wytrychem – postanowili go wysadzić. W efekcie zdemolowali cały pokój w którym odpalili ładunek (sejfik nadal był zamknięty). Wtedy to „inteligenci” wymyślili, że wyrzucą go przez okno z wysokości drugiego piętra. Kiedy i to zawiodło – Sherlock i Watson wpadli na kolejny „cudowny” pomysł. Przywiązali sejf 5 metrowym łańcuchem do pickupa i dali mocno po garach. Niestety, po ujechaniu sporego kawałka drogi, sejf nadal się nie otwierał. Pewnie mieli jeszcze milion pomysłów w głowach, jednak nie udało im się już ich zrealizować. Czerwone światło zmusiło ich do nagłego hamowania. Pod wpływem ostrego zatrzymania, rozpędzony sejf najpierw uderzył w tył wozu, a następnie po odbiciu się od zderzaka i zatoczeniu łuku w powietrzu wylądował w przedniej masce samochodu, oczywiście zgniatając silnik. Rabusiów szybko ujęto.

Zobacz także z archiwum JM:
Przestępczość (nie)zorganizowana - wcześniejsze odcinki