Dziś o tabace, dyskotekowych szaleństwach, choinkowej ripoście, przepisie na naleśniki i lubrykantach. Zapraszam.
CIĘŻKI LOS PALACZAOdkąd w życie weszły te restrykcyjne obostrzenia dotyczące palenia w miejscach publicznych, od których zatwardziałym przeciwnikom jarania liści z nikotyną robi się mokro w majtkach, okres zimowy stał się prawdziwą gehenną dla miłośników relaksującego dawania sobie w płuco. Do niedawna, ostatnim bastionem tytoniowej wolności była kotłownia, ale w efekcie zawirowań personalnych na samej górze zmieniło się szefostwo, więc nadszedł ten sądny dzień i pognano nas i stamtąd niczym bydło rózgą, wprost w epicentrum szalejącego, zimowego żywiołu. Razem z kumplem, uniesieni honorem, podjęliśmy męską decyzję - rzucamy. Jak wiadomo, nałóg rodzi nałóg, heroiniści wspomagają się metadonem, a my, w ramach substytutu zaczęliśmy niuchać tabakę, codziennie jakiś jej odmienny amalgamat smakowy. Po kilku dniach, głód zniknął bez śladu, ale jakoś polubiłem to wciąganie, więc wykoncypowałem, że przerzucę się na tabakę
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą